Hej!
Jak tam po Świętach? Co ciekawego dostaliście? I w ogóle co aktualnie porabiacie? Ja czytam szóstą część "GONE" <3333 Dzisiaj trochę więcej o Benjaminie :D
-Nic wielkiego, przestańmy już o tym mówić - próbowałam się wymigać od odpowiedzi
-Cecile, musimy być ze sobą szczerzy.... On nie może tak Tobą pomiatać.... Powiedz mi co Ci zrobił, a już mnie nie ma.
-Nie martw się o mnie Nate, poradzę sobie - zapewniłam go, choć sama nie byłam pewna swoich słów
Tymczasem:
Benjamin ujrzał na śniegu bladą dziewczynkę. Śmiała się i.... I czy to nie była Orsay?
Mała Orsay? Jego kochana siostrzyczka? Podszedł do niej bliżej, ale dziewczyna zdawała się go nie zauważać.
Już miał odejść, zdając sobie sprawę, że to zwidy, gdy nagle dziewczyna zawołała go.
Jak to możliwe, że zmarła dziewczyna mówi? I że w ogóle tu jest?
Orsay podniosła się z ziemi i zrobiła kilka kroków w stronę Benjamina.
-Stój! - krzyknął Benjamin, by powstrzymać nadchodzącą halucynację
-Orsay, to ty? - spytał łamliwym głosem
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko rzuciła mu się w objęcia.
Jak dawno nie czuł jej zapachu. Jej ciepłego oddechu. Jak dawno?
W końcu dziewczyna przemówiła:
-Benjaminie, czemu?
Wpatrywała się w niego pustymi oczami. Czekała na jego ruch.
Gdy nie odpowiedział zaczęła się śmiać. Swoim aksamitnym głosem.
-Czemu Benjaminie ją unieszczęśliwiasz? - spytała ponownie trochę bardziej zrozumiale
-Kogo? Orsay, o co chodzi? - spytał, ale dziewczyna już zajęła się lepieniem bałwana
Nie czekając dłużej zaczął jej pomagać. Może powie mu coś więcej?
-Orsay, o kogo Ci chodziło? - zapytał trochę później
-O osobę, którą unieszczęśliwiasz - odpowiedziała niezrozumiale
-Ale ja Ci nic nie zrobiłem, siostrzyczko - zapewniał
-No chyba wiem, głuptasie. Chodzi o kogoś innego.
Nagle Benjamin zaczął się trząść. Zimno dawało o sobie znać, mimo że to był tylko sen.
Nagle dziewczyna poczuła się słabiej, zdawało się, że zaraz upadnie.
-Co się stało? - Benjamin nie chciał po raz kolejny stracić siostry
Ujął jej twarz, ale nie potrafił spojrzeć jej prosto w oczy.
Ale gdy odwrócił się, by ostatni raz na nią spojrzeć, zmieniła się. Była ubrana w długą bordową sukienkę.
A później nagle zniknęła. Puf. Była i już jej nie ma.
No to do następnego! Pa!