Hejo!
Dzisiaj "Las pełen tajemnic", którego dość dawno nie było :D
Gdy tylko otworzyłam oczy ujrzałam nad sobą trzy osoby.
Otoczyli mnie z każdej strony i czekali w milczeniu, aż zacznę gadać.
Kobieta od początku patrzyła na mnie z ukosa. Widać było, że nie darzy mnie żadną sympatią.
W pierwszej chwili wskazała mnie palcem i zaczęła wykrzykiwać:
-Co, zgubiłaś się panienko? Czy może wolisz się kręcić po lesie?
-I uprzykrzać nam wszystkim życie?
-Dobrze wiedz, że my cię tu nie chcemy!
-O czym ty mówisz?! Do lasu może każdy wejść, nie zabronisz mi tego!
-Ale już nie każdy stąd może wyjść, ruda kito!
-Jeszcze śmiesz się mnie pytać?! Myślisz, że co robiliśmy przez te lata? Nie mogliśmy stąd uciec, więc próbujemy tu żyć!
-Jak śmiem się ciebie pytać? A kim ty niby jesteś?
Na wszystko z oddali patrzył się Neil.
-Spróbuj z nami zadrzeć, a nie ręczę!
-Jesteście straszni! Z każdego miejsca jest wyjście, a ja nie mam zamiaru słuchać się takiej jędzy!
Wpatrywałam się gniewnie w kobietę, ale milczałam. Nie chciałam zarobić dodatkowych siniaków.
A jeśli stąd naprawdę nie było wyjścia? Co miałam zrobić?
Przestraszyła mnie sama perspektywa spędzenia dłużej czasu w obecności tych trojga.
Dobrze, że przynajmniej był przy mnie Neil.
Wieczorem:
Zaczęło się robić coraz zimniej, pokropywał nawet deszcz.
A ja byłam jedynie w krótkiej sukieneczce!
Postanowiłam wypytać trochę kobietę, która jak się zdawało była przywódczynią grupy.
-Mogę przynajmniej wiedzieć jak masz na imię? - spytałam, nie wiedząc jak zacząć rozmowę.
-Alice, ale niech cię to nie obchodzi. Nie mam zamiaru odpowiadać na pytania tchórzliwej księżniczki.
-Ale czemu jesteś dla mnie taka niemiła?
-Bo jestem! Uciekaj mi stąd, bo nie mogę patrzeć na osoby takie jak ty, które jeszcze nigdy nie poznały życia.
Posłusznie odeszłam, choć nie byłam usatysfakcjonowana przebiegiem rozmowy.
Ale czekaj, czekaj....
Kto tam jest?
-Spokojnie, to tylko ja! - podszedł do mnie chłopak, który wcześniej ani razu nie zamienił ze mną ani słowa.
-Nie zadręczaj się zachowaniem Alice. Ona taka po prostu jest - próbował mnie pocieszyć.
-A i jeszcze jedno, mam coś dla ciebie.
-To.. takie coś... Spróbuj, podobno pomaga na smutek...
Miałam mu niby wierzyć? Przecież nie ma takich leków na smutek! Ale wydawał się bardzo miły... I tabletka wyglądała jak zwykły cukierek....
Wzięłam do buzi tabletkę, choć rozum podpowiadał mi odmówić.
\
Nagle zaczęło kręcić mi się w głowie. O nie, co się dzieje?
Wbrew sobie pobiegłam przez las, a przed oczami miałam różne halucynacje.
Co się ze mną dzieje?
Gdzie ja w ogóle jestem? Czułam, że umysł nie przetrawia żadnych informacji.
Moja głowa!
Nie, nie.... Co było ze mną nie tak?
Wdech, wydech. Czemu tam jest klown?
Powoli moje nogi robiły się jak z waty, straciłam nad sobą panowanie.
Mój umysł już dawno gdzieś odleciał...
Oby się jej nic nie stało :c Sk*rwysyn pewnie podał Jej tabletki gwałtu! :/
OdpowiedzUsuńCiekawa fabuła, czekam na c.d.
Świetne opowiadanie, czeeekam ba więcej!
OdpowiedzUsuńCiekawe co dalej. Wygląda to strasznie :/ Oby nic jej nie zrobili.
OdpowiedzUsuńZgadzam się
Usuń