niedziela, 28 lutego 2016

Crossaint /krótki post/

Hej!
Dzisiaj krótki post, bo nie miałam jak zagrać w Simsy :(  Zostało mi tylko trochę zdjęć z Laną, więc wstawiam. Ale mam nadzieję, że wybaczycie :)



Lana pisze list miłosny do Kosiarza



Aż tu nagle kogoś rozbolał brzucheł :O


Ale dziewczyna chyba nie chce odchodzić...

Dobra, przepraszam, to był mój pomysł... Chciałam tylko zbawić Kosiarza

-Jak się nie uda będziesz następny, ok? xd



Ale Lana za bardzo to przeżywa

Ale przynajmniej Kosiarz się pojawił

-Zostaniesz na herbatkę? xd


I umarła

A Lana ryczy

A dlatego, że Kosiarz i tak nie chciał zostać!

Co za krnąbrny facet!

Dzwonimy do dalekiej kuzynki


By nam coś poradziła w tych sprawach


No i hej!


Memy:


Znalezione obrazy dla zapytania memy z simsów


Znalezione obrazy dla zapytania memy z simsów
No, przydałoby się xd



Znalezione obrazy dla zapytania memy z simsów



Kto by chciał? :D
Znacie jakieś strony z zimowymi rzeczami do ts3? Chodzi o jakieś sweterki, kurtki itp itd. Z góry dziękuję :)


Pa!

sobota, 20 lutego 2016

"Kochankowie" Część 8

No hejoo! :D
Zaczęłam bardziej doceniać weekendy :D A jak u Was? Szkoła wykańcza? Czy jeszcze poniektórzy macie ferie?



 Pewnego wieczoru:


Dzwonił telefon. Benjamin.


-Albo wiesz co, zmieniam zdanie, dzieci nie będą leżały w kałuży krwi, tylko będą się palić żywcem - powiedział gdy tylko przyłożyłam telefon do ucha.


Co robić? Benjamin robi się coraz bardziej groźniejszy...


Ale przecież tu nie wtargnie, jest babcia, Nate, no i oczywiście ja.


 W tym samym czasie:


-No to chyba czas przyswoić do życia mój plan.


I nie oglądając się dłużej zabrał śpiącym rodzicom dzieci.

A następnie.... Wrzucił je do ognia...


Chory człowiek to za mało powiedziane...




 -Och, czy to nie cudowny dzień? - śmiał się Benjamin.


Nagle zbudziły mnie wrzaski dzieci. Nie ociągając się dłużej wybiegłam z domu w stronę odgłosów.


Gdy dotarłam na miejsce stanęłam jak wryta.


Przecież to moje dzieci!


-Benjamin! - krzyczałam, nie mogąc opanować swojej złości.



Po chwili dobiegł do mnie Nate. Także nie mógł uwierzyć w to co się dzieje.


 Ale trzeba było zachować zimną krew!




 Nawet nie zauważyłam gdy po policzkach zaczęły spływać mi łzy..


-Hhaha, fajnie co? - Benjamin cieszył się z powodzenia.


 Nate zajął się rozliczaniem Benjamina.



 A ja czym prędzej chciałam ugasić płomienie.




 Nate rzucił się na Benjamina.






Proszę, żeby moje dzieci jeszcze żyły!


 Co mam robić?


Natychmiast wyjęłam dzieci z popiołu i położyłam na zimnym śniegu.


 Harper płakała, czyli jeszcze żyła. Ale Hayden?


Dzieci, moje kochane....

 Proszę, Hayden....


 W szpitalu:



Byliśmy na nogach całą noc. Ciągle czuwaliśmy przy dzieciach.


Nate był bardzo zmęczony, ale starał się tego nie okazywać. Wiem, że chciał być przy mnie.


 Godziny dłużyły się niemiłosiernie. Lekarze nie przychodzili ani z dobrą ani ze zła nowiną.


Gdzieś tam na sali leżały nasze dzieci, a my nie wiedzieliśmy czy żyją!


Obiecałam sobie, że Benjamin mi za to zapłaci...


No to do następnej notki :D