sobota, 20 lutego 2016

"Kochankowie" Część 8

No hejoo! :D
Zaczęłam bardziej doceniać weekendy :D A jak u Was? Szkoła wykańcza? Czy jeszcze poniektórzy macie ferie?



 Pewnego wieczoru:


Dzwonił telefon. Benjamin.


-Albo wiesz co, zmieniam zdanie, dzieci nie będą leżały w kałuży krwi, tylko będą się palić żywcem - powiedział gdy tylko przyłożyłam telefon do ucha.


Co robić? Benjamin robi się coraz bardziej groźniejszy...


Ale przecież tu nie wtargnie, jest babcia, Nate, no i oczywiście ja.


 W tym samym czasie:


-No to chyba czas przyswoić do życia mój plan.


I nie oglądając się dłużej zabrał śpiącym rodzicom dzieci.

A następnie.... Wrzucił je do ognia...


Chory człowiek to za mało powiedziane...




 -Och, czy to nie cudowny dzień? - śmiał się Benjamin.


Nagle zbudziły mnie wrzaski dzieci. Nie ociągając się dłużej wybiegłam z domu w stronę odgłosów.


Gdy dotarłam na miejsce stanęłam jak wryta.


Przecież to moje dzieci!


-Benjamin! - krzyczałam, nie mogąc opanować swojej złości.



Po chwili dobiegł do mnie Nate. Także nie mógł uwierzyć w to co się dzieje.


 Ale trzeba było zachować zimną krew!




 Nawet nie zauważyłam gdy po policzkach zaczęły spływać mi łzy..


-Hhaha, fajnie co? - Benjamin cieszył się z powodzenia.


 Nate zajął się rozliczaniem Benjamina.



 A ja czym prędzej chciałam ugasić płomienie.




 Nate rzucił się na Benjamina.






Proszę, żeby moje dzieci jeszcze żyły!


 Co mam robić?


Natychmiast wyjęłam dzieci z popiołu i położyłam na zimnym śniegu.


 Harper płakała, czyli jeszcze żyła. Ale Hayden?


Dzieci, moje kochane....

 Proszę, Hayden....


 W szpitalu:



Byliśmy na nogach całą noc. Ciągle czuwaliśmy przy dzieciach.


Nate był bardzo zmęczony, ale starał się tego nie okazywać. Wiem, że chciał być przy mnie.


 Godziny dłużyły się niemiłosiernie. Lekarze nie przychodzili ani z dobrą ani ze zła nowiną.


Gdzieś tam na sali leżały nasze dzieci, a my nie wiedzieliśmy czy żyją!


Obiecałam sobie, że Benjamin mi za to zapłaci...


No to do następnej notki :D

4 komentarze:

  1. Coooooo?????? On naprawdę to zrobił!? Mam nadzieje, że Hayden przeżył. A tak właściwie to dlaczego Beniamin jest taki okropny? Że wogule bił tą dziewczynę? Super seria moja ulubiona. Tylko trochę krótki post. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedne dzieci. Smutny i przerażający odcinek. :( Benjamin nie ma serca i mam nadzieję, ze srogo zapłaci za to, co zrobił. Super post :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszczę się ciesze feriami :) Benjamin nie ma serca, mam nadzieję, że zamkną go w jakimś simsowym psychiatryku :P Mam nadzieję, że z dziecmi będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boze!!! Jaki.. tyran. Ja bym dzwoniła na policję... Ja jak Oliwia cieszę się feriami :-)

    OdpowiedzUsuń