Hej!
Przejdę od razu do rodzinki:
-No dobra, Raph, mamy sprawę do załatwienia - zaczęłam.
-Wiesz, że teraz grasuje po naszym mieście mężczyzna, który porywa dziewczyny w moim wieku?
-Nie możemy tego tak zostawić! - oznajmiłam stanowczo.
-Chcesz sama mu wpaść w ręce? - spytał Raphael.
-Powiedzmy, że mniej więcej tak...
-Hej! - do kawiarni zawitała Pearl. Ją także chciałam zaznajomić z moim planem.
-Daj spokój, możesz się przyłączyć! A ty Pearl wchodzisz w to? Chcę znaleźć tego porywacza.
-Najpierw trzeba wyszukać go w necie - zaproponowała.
Byłam dumna z siebie, że wymyśliłam ten plan. Jak uda nam się go odnaleźć, to zostaniemy okrzyknięci bohaterami!
Będą mówić o nas w telewizji i w ogóle! Tylko, żeby mama się nie dowiedziała, co zamierzamy...
Ale jutro, jutro się wszystko zmieni!
Serio, Pearl? Na rowerze w śnieżycę?
Raphael też już pobiegł. W takim razie nic tu po mnie.
-No, jesteś w końcu - mama nie była zadowolona z mojego spóźnienia.
-Idź się myć, później zjesz kolację - przytuliła mnie.
-Smacznego, kochanie. Ja już z tatą jedliśmy - powiedziała na odchodnym.
-Od kilku tygodniu znikają w mieście dziewczynki w wieku 10-15 lat.
-Porywacz zawsze jest ten sam, ale trudno jest go namierzyć.
-Podobno ostatnio widziano go przy skrzyżowaniu ulic 75 i 74.
-Proszę zapewnić jak największe bezpieczeństwo swoim pociechom.
-O, nie! Muszę uważać na Harper...
-Na co uważać? - spytałam, siadając na kanapie.
Czyżby chodziło o tego porywacza? Jeszcze tego brakowało, żeby mama wzmogła czujność.
-Mamo, może do mnie przyjść na nocowanie Pearl i Raphael?
-Hmm? Słuchasz mnie?
-I lepiej, żebyście nie łazili dużo po mieście.
-Teraz jest tam trochę niebezpiecznie.
Na szczęście ich rodzice też się zgodzili.
Następnego dnia
A rodzice... Och, dali by przy mnie sobie spokój.
-Cecile, moja najdroższa, tyle już się działo, że nie było kiedy cię o to prosić.
-Ale teraz już nic nam nie przeszkodzi. Więc...
-Zostaniesz moją żoną?
-Tak! Tak! Tak!
-Och, Nate, myślałam, że nic już mnie nie zaskoczy!
-Kocham Cię!
O noł, gacie mi się zsunęły! |
O, Raphael już jest!
Jakby co, to przytulas jest u nas normalny.
Pearl też już jest!
-Ciasteczka są! Twoje ulubione - próbowałam ją czymś innym zachęcić.
-Już idę - śmiała się.
-No szybciej, no - ten numer z ciasteczkami był przede wszystkim na wykurzenie jej z konika xddd
Ale jak nie chciała zejść to trzeba inaczej zająć czas.
-Hahah, trafiłam! - chichotałam.
Pearl zrozumiała chyba, że nie samym konikiem żyje człowiek.
Ciasteczkami też nie, Raph. Dajesz zły przykład.
Czas brać się do akcji!
-A weźcie, nie uda się nam go znaleźć - Raph był zrezygnowany.
Rodzice śpią, czas działać!
Dzieciaki chyba wplątują się w niezłe kłopoty ;) Ichh rodzice nie będą zadowoleni ;p
OdpowiedzUsuńCoś się szykuje! Czekam na c.d.. B)
OdpowiedzUsuńBogowie... KOCHAM TĘ BABCIĘ! XDD
Babcia jest genialna xd
OdpowiedzUsuńCzekam^^
Uuhuhu to rzeczywiście zaczyna się dziać, mam nadzieję, że nic im się nie stanie :( !
OdpowiedzUsuńDzieje a dzieje! Coraz ciekawsza historia. :)
OdpowiedzUsuń